7 sierpnia 2014

Prolog


Postać w ciemnym płaszczu przemierzała ulice Londynu szybkim krokiem. Musiała się teleportować na ogromną odległość, dlatego postanowiła pieszo opuścić, najbardziej przepełnione magią, miasto w całej Wielkiej Brytanii. Jej skórzane buty postukiwały cicho na wyłożonej kostką drodze, wybijając rytm pośpiesznych kroków kobiety.
Po kilkunastu minutach niespokojnego marszu, postać znalazła się na najdalszych przedmieściach miasta, pełnych śmieci, bezpańskich psów i włóczęg. Nim jednak ktokolwiek zdążył zauważyć, że nie jest to zwykła kobieta z któregoś z bloków, ta obróciła się na pięcie i deportowała.
Aportowała się na promie w Danii, płynącym do Polski. Zbiegła po schodach pod pokład, szukając niewielkiego pokoiku, w którym miała przenocować wraz z mężem. Gdy przyuważyła drzwi, ruszyła w ich stronę. Nim uniosła dłoń, rozwarły się, ukazując postać wysokiego, muskularnego mężczyzny, którego postawa była ukryta pod połami czarodziejskiej szaty. Wpuścił żonę do kajuty i błyskawicznie zamknął drzwi, o mało nie przycinając peleryny przybyłej. Obrócił się z rozmachem, co spowodowało zatrzepotanie odzienia oraz potarganiu przydługich włosów.
- Gdzie ona jest? – odezwał się niskim głosem, podchodząc do kobiety. Ta, lewą ręką, odrzuciła płaszcz, ukazując niewielkie zawiniątko trzymane dotychczas pod nim. Mężczyzna westchnął cicho i zbliżył się, chcąc pokonać wzrokiem koc, w które owinięte było jego marzenie. Jedyne, które miało się spełnić w jego życiu.
Zza materiału wyjrzała śliczna, delikatna twarzyczka kilkutygodniowej dziewczynki. Jej ciemnoniebieskie oczy wpatrywały się w pochylające się nad nią twarze. Krótkie, czarne włosy już wtedy zaczęły przeobrażać się w charakterystyczne, czarne loki. Dziewczynka, widząc uśmiech rozpromieniający zazwyczaj ponure oblicze czarodzieja, zaśmiała się i wyciągnęła w jego stronę niewielką rączkę, by po chwili zacisnąć ją na jego palcu w piąstkę.
Po bladych policzkach kobiety pociekły łzy, kapiąc na rękaw szaty. Mąż objął ją drugą ręką i przyciągnął do siebie, pozwalając jej szlochać w swoją pierś. Oparł policzek na jej głowie, by tak spędzić około piętnastu minut. Później wskazał kobiecie pryczę, mówiąc cicho, że wychodzi.
Dopiero gdy dotarł na dziób statku, pozwolił sobie na chwilę słabości. Ścisnął palcem wskazującym i kciukiem grzbiet nosa i załkał cicho. Otarł jednak szybko kropelki, które pociekły aż do brody, hardo spojrzał w niebo, by ustalić, kiedy nadejdzie pełnia. Potrzebował zająć się czymkolwiek, byleby zapomnieć o tym, że za niedługo straci jedną z dwóch ukochanych przez niego osób na świecie.
Tymczasem kobieta zrzuciła płaszcz, uwalniają burzę loków i położyła się na pryczy, kładąc obok swoją jedyną córkę. Gładziła jej nieskazitelną twarz, przypatrując się bladej cerze i oczom, które mała odziedziczyła po ojcu. Długie rzęsy okalały je ciemną kurtyną. Była bardzo podobna do matki.
W takiej sytuacji obie zasnęły.
Rankiem kobietę obudził ryk promu. Dopiero po chwili zorientowała się, gdzie jest, a także dokąd płynie. Poczuła pod sobą unoszącą się klatkę piersiową swojego męża.
Tak naprawdę nigdy nie darzyła go żadnym uczuciem, oprócz przyjaźni. Wyszła za niego jedynie z woli rodziców. On jednak kochał ją nad życie i okazywał to na każdym postawionym koło niej kroku. Dlatego tuż po tym, jak oboje odzyskali wolność, w przypływie radości, poczęła się ich córka, jej mały cud.
- Jesteśmy prawie na miejscu – usłyszała miękki pomruk w okolicach jej głowy. Był to głos jej męża, przepełniony bólem i goryczą. Wiedziała, że gdyby odezwała się, brzmiałaby tak samo, dlatego nie wypowiedziała ani słowa, jedynie podniosła się i wzięła na ręce córkę. Zarzuciła na obie płaszcz, zapinając go pod szyją na niewielką zapinkę w kształcie węża. Mężczyzna zaś wyciągnął zza pazuchy różdżkę i rzucił na całą trójkę Zaklęcie Kameleona. Później położył rękę na ramieniu żony i deportował się.
Aportowali się na najsławniejszym placu nadmorskiego miasta, które wybrali na lokum swojej córki. Ruszyli szybkim krokiem w kierunku jednej z piękniejszych kamienic Gdańska, chcąc mieć to za sobą. Chcąc zapomnieć.
Weszli na klatkę schodową budynku, gdzie też porzucili Zaklęcie Kameleona. Szybkim krokiem pokonali dwa piętra, by stanąć przed dębowymi drzwiami ze złotym numerem „13”. Nie bawiąc się w maniery, mężczyzna wycelował różdżkę w zamek i mruknął:
- Alohomora.
Ciche kliknięcie oznajmiło im, iż mają oni dostęp do mieszkania bez obawy obudzenia lokatorów.
Szybkim krokiem przemierzyli pokoje i odnaleźli sypialnię pary czarodziejów z Polski. Brunet zbliżył się do pogrążonych w śnie, wycelował w nich różdżkę i szepnął:
- Obliviate.
Kobieta położyła między nimi swoją córkę, roniąc nad nią ostatnią łzę. Już po chwili oboje opuścili mieszkanie, zostawiając tam ich jedyną nadzieję na uniknięcie zapomnienia.
Po równie męczącej podróży powrotnej, z ponurą radością powitali ich willę. Gdy znaleźli się w przestronnym salonie, stanęli naprzeciw siebie i patrzyli sobie w oczy, chcąc znaleźć w nich odwagę do kolejnego czynu, który musieli oboje wykonać. Mąż uniósł różdżkę na wysokość twarzy swojej żony i zapytał:
- Jesteś pewna?
- Jestem – odparła bez wahania. Ciche westchnienie uleciało z ust mężczyzny.
- Obliviate.
Cienkie, złote nicie zaklęcia oplotły loki pięknej szatynki, by po chwili wchłonąć się w jej głowę i zmodyfikować pamięć o jedynej potomkini ich rodu. Lecz brunet zamiast zrobić to samo ze sobą, rzucił się w stronę swojego gabinetu. Zapisał tam jedną, krótką notatkę. Gdy ją zakończył, schował ją w tajemnym przejściu, prowadzącym z jego pokoju do lochów willi. Później skierował różdżkę na siebie.

- Obliviate.

3 komentarze:

  1. Pierwsza!
    Pięknie opisane! Gdyby nie to, że wiem coś poza, to miałabym milion pytań na temat postaci, tego dlaczego Polska i jakim cudem chcesz później dziewczynkę do Hogwartu wysłać :P Także ten.
    Ćwicz z przecinkami, łosiu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszaś!
      Jeju, dziękuję :d Gdybać to Ty możesz, cała reszta ludziów i tak się dowie w następnym rozdziale na 90%, więc wiesz :3
      Oj tam oj tam. I tak jestem lepsza niż Maciek! :D

      Usuń
    2. Tratatata :P
      ależ proszę :P
      Łosiek i tak z Ciebie :P

      Usuń